wtorek, 5 lipca 2011

Joanna po drugiej stronie lustra

Joanna dotyka delikatnej powierzchni swego w nim odbicia i jak za sprawą magicznej różdżki staje się częścią świata po drugiej stronie Oceanu. Otwiera szeroko oczy, by przyswajać jak najszybciej otaczająca ją rzeczywistość. Niczym puzzel, który jeszcze nie pasuje, ale szuka usilnie wolnej przestrzeni dla swej zwyrodniałej eurpejskości. Ulice stają się za małe, ludzie nazbyt przesadnie otwarci, łożko zimne. Płacze łzami słodkimi od słodkości o smaku karmelu pożeranego garściami. Nie pasuje tu nie pasuje!!! krzyczy ktoś z wnętrza sprawiając, że klatka piersiowa otwiera się a serce powolnym rytmem wybijając czas.. umiera. Umiera ona i czuje, jak gwiazdy powoli spadają zamieniając się w kurz, tak wielki, że pożerający resztki jej zdrowego rozsądku. Myśli beznamiętnie wypływają na poduszki pozostawiając drobne swego bytu oznaki w snach, które teraz nawiedzają dzikie zwierzęta i resztki stęsknionych ludzkich postaci, ale to tylko atrapy.. nie ma nikogo a Joanna wykrwawia się łzami i pragnie by pochłonęła ją maszyna czasu, by serce wróciło na swoje miejsce pulsując krew a nie słodkie łzy. Resztkami sił otwiera oczy i doświadcza tchnienia Księżyca. To mężczyzna jej życia przyszedł i naprawił oczy, by mogły znów ronić słone łzy, wstawił bijące resztakmi sił serce na swoje miejsce, wygniótł z poduszek zagubione myśli i wlał z powrotem do środka, by mogła się poruszać w swej międzygwiednej przestrzeni. Minie jeszcze wiele dni kiedy Joanna przestanie płakać, a gwiazdy ułożą się w sensowne figury tworząc idealną przestrzeń dla myśli zebranych. Zasypia, by otworzyć suche od bezłez oczy i zobaczyć spokojną przy jej twarzy jego twarz.