wtorek, 27 lipca 2010

pstrokate od deszczu

Jak niewiele czasem trzeba, żeby uszczęśliwić drugą osobę. Zbieg okoliczności, uśmiech przypadkowego przechodnia, dobra rada która prowadzi do odważnych decyzji, wymorusana buźka dziecka zajadającego ulubione lody. Szczęście jest wszędzie tylko czasem trzeba zamknąć oczy i otworzyć by deszcz przestał być beznadziejny a kałuże wcale nie straszne i nawet do pokonania. Kiedy nastaje ulewna pogoda moje myśli z bliżej nieokreślonych przyczyn piętrzą się, aż pod kopułą jakby chciały wybuchnąć wulkanicznym pyłem i ogarnąć swym jestestwem wszelkie granice rzeczywistości. Wtedy bardziej mnie nie ma niż jestem, chyba że ktoś nadszarpnie parasolką i się budzę, ale choć mnie nie ma dostrzegam dużo więcej szczegółów z życia prywatnego świata niż zazwyczaj. Zwracam uwagę na wzrok ludzi, którzy mnie mijają próbując zebrać resztki pościelowych snów z moich powiek, przekupują uśmiechem i mrugnięciem oka. Jeśli nawet zazdroszczą to nie wiedzą wszystkiego. Wiele marzeń upływa, by sen mógł się ziścić, ale czasem warto czekać bo zawsze nadchodzi czas spełnienia.

poniedziałek, 26 lipca 2010

skomplikowane- ane

Kichanie od samego rana w dodatku niepięknego nie sprzyja dobrym wrażeniom, a bynajmniej wyrażeniom aprobaty kolejnego dnia. Jeśli wczoraj sprawiało mi niebywałą radość pisanie o przyjemnościach, to dziś mój sexualizm wygasł gdy zobaczyłam w lustrze zamiast sexi kociaka monstrum z podkążonymi oczami i czerwonym od kochania nosem. Stanąć w takim stanie twarzą w twarz z samą sobą w trakcie napięcia przedmiesiączkowego grozi kobiecie mojego pokroju wrzaskiem, płaczem i wmawianiem sobie pod prąd, że mam to w nosie.. potem tylko ostatnie łzy nieszczęścia zatopione w pachnącej rumiankim rolce papieru toaletowego, warstwa podkładu, gogle narciarskie i można wyjść w otwartą przestrzeń. Napięcie przedmioesiączkowe to zdecydowanie ten rozdział, który mam ochotę przewinąć, jak robi się z nudnymi love scenami na DVD by przejść do konkretów. W te dni lepiej nie tykać palcami i prowadzić konwersacje z bezpiecznej odległości zza żółtej linii. Cnota zamknięta na klucz a stół obfity w kilogramy czekoladek i dla równowagi w ogórki kiszone. Normalnie by mi przez gardło nie przeszło. W te dni ze zgrozą patrzę na wyświetlacz telefonu, na którym widnieje kontakt mojej mami, bo właśnie w te dni to co normalnie wydaje się do zniesienia, wprowadza mnie w stan daleki od spokoju i koncentracji. Hormony jeszcze bardziej szaleją a ja zaczynam pocić się z przerażenia, co tym razem. Tym razem mama po długich ze mna pertratacjach dotyczących przedłużenia umowy telefonicznej właśnie siedzi obok przystojnego pana w salonie i pragnie przez telefon przedstawić mi ofertę telefonów za 1 zł. Podczas gdy ona z wygodnego fotela rysuje mi atrybuty kolejnych fantastycznych aparatów (LG pan mi tu proponuje, jest też fajna Nokia z dodtykowym wyświetlaczem, ale czy warta zachodu) a ja przyciskając tlelefon do ucha ramieniem prowadzę wózek, biegam oczami za Lilką i przytakuję Leosiowi, który mówi coś o Gwiezdnych Wojnach. Próbuję wytłumaczyć mami, że to nie jest dobra pora, że chce SAMA wybrać ten cholerny telefon i że musze kończyć żeby nos wysiąkać. Dzieciaki patrzą a Leo się pyta czemu jestem zdenerwowana. No właśnie czemu?? Biorę głęboki oddech, żeby uniknąć tłumaczenia brzdącom problemu zamkniętego w zacnym skrócie PMS. Po 18 wielką ulgą zamykam za sobą drzwi od harmideru domowego ogniska po 9 godzinach z dwójką dzieciaków na głowie, która już zdążyła spuchnąć. Sielanka, TV jakieś ciacho już tam w środku myśli widzę siebie w totalnym spoczynku. STOP. Kot- jedzenie- brak. Fuck. Zatem Carrefour żarełko dla mojego grubaska, bułki i pierdółki, kasa i 20,08 groszy. Otwieram portfel, only 20 zł. Z miną zbitego kota patrze na panią a ona macha ręką i mówi, że doniosę. Wiecie co.. to było najmilsze zdarzenie w tym napiętym dniu. Poczułam relaks i wreszcie się wyluzowałam. Życie jest prostsze, jak go sobie nie komplikujemy. Nawet jeśli PMS i gruba warstwa chmur nad głowami. I jutro znów będę sexi kociakiem, zmniejsze granice żółtej linii i otworzę się na doznawanie przyjemności zajadając się czekoladą i kiszonymi ogórkami. I love my life;]

niedziela, 25 lipca 2010

Bardzo mała rozprawa o hedoniźmie

Z kilogramem mokrych od kataru chusteczek, trzymając w ręce kubek z ciepłym mlekiem maślano-czosnkowym wracam do mojego ulubionego zajęcia i piszę wszystko co oko zobaczyło, ucho usłyszało a mózg przeobraził w myśli bardziej lub mniej paskudne. Ku chwale hedonizmu i wszelkich uciech życia, które toczymy w mniej lub bardziej sprzyjających okolicznościach. W dzisiejszym świecie, który przypomina śmietnik zabruzgany fragmentami serca, żeby uniknąć uczuć banalnych, oczekiwania od kobiet wzrastają wraz z męskim niezsynchronizawanym ego. Powinnyśmy być piękne, ambitne(chociaż to coraz rzadziej wymagane), przytulać, ale tak żeby być tylko na chwilę, potem rozpaczać nad stratą męskiego członka i nad dolą w niedoli bycia singlem. Przyznam, że moja głowa czasem tego nie wytrzymuje i pęka tysiącem myśli bez myśli . Mijając zakochane pary miziające się tu i ówdzie na oczach zdegustowanych zakochanych-nie, mam ochotę puścić pawia do pierwszej lepszej dziury w ulicy. Nie żebym była nieszczęśliwa z powodu zawikłań miłosnych, to już przerabiałam i nie ukrywam, że ciężko się pozbyć tego dziadostwa jak zanadto sklejonego ciasta na pierogi z rąk. Przy użyciu większej ilości mąki schodzi gładko, dlatego w moim indywidualnym przypadku cudowny sex jest dobry na wszystko i choć ostatnio wystarcza mi w zupełności jeden mężczyzna, bo po paru takich nocach więdnę na samo wspomnienie, to nie ukrywam, że zdarzały się skoki w boki, latanie, przelatywanie. Choć trudno mi określić moją rolę w tym przedstawieniu zwanym szybki numerek to niestety nawet jeśli latynosi, to potencjał nie zachwycił. Inną sprawą do tematu jest niesprawiedliwa ocena faktów przez społeczeństwo, wyuczone od pieluchy w rozpoznawaniu dobra i zła. Dobre jest, jeśli facet rzuca się w krocza kobiet tych i tamtych, złe jeśli kobieta pójdzie w ślad za nim i nie umknie tu fakt, że kobiety te określa się w mniej ambitny i wysublinowany sposób. Trzeba nam mówić o ładnych rzeczach wyobrażając miłość idealną, krocze do dyspozycji, pierś do karmienia, pralka do prania, stół do obiadów. Ja w tym wszystkim nawet nie zapukam do drzwi z napisem "związek" nawet jeśli obelgi i skargi to jest mi dobrze jak jest bez zbędnych hujawiaków;]