środa, 3 sierpnia 2011

zen, morze, marzenia do spełnienia

Odchyliła kołdrę i wstała z łóżka, w którym po raz pierwszy nie odczuwała niepokoju a ciało nie było obolałe od ziarnka grochu, które jeszcze do niedawna przywierało bolesnym kaleczeniem jej delikatnej skóry. Dotykając dłonią klatki piersiowej doświadczyła olśniewającego odkrycia. Serce zupełnie jakby zapominając o rozterkach wróciło na swoje miejsce i biło zdecydowanie regularnym tonem. Na jej porannej twarzy pojawił się pierwszy od dłuższego czasu uśmiech a w oczach blask gwiazd, co świetłem innowacji harmonijnie wypełniały przestrzeń jej głowy. Myśli wreszcie uwolniły się spod jarzma wojny domowej. Wszystkie krzyki, czarne balony, trucizny a nawet najlepsza jego przyjaciółka, co pragnąc nie pragnąc zatrzymała go pewnej nocy. Wszystko, co niechciane odstarszył niebieski ptak i mikstura z cytryn. Joanna odsunęła firanki i odetchnęła świerzym powietrzem, co napływało falami morza. Gołymi stopami zaznaczyła na wilgotnym piasku teren serca, w którym z Księżycem doprowadziła do stanu ich bytu pocałunkiem i splotem dłoni. Wyczarowani, by trwać na zawsze w tym małym skarwku świata, jaki sobie stworzyli. Od teraz otaczającą rzeczywistość dzielą na pół i spożywają delektując się coraz to orientalnymi smakami dzielonych nagimi ciałami nocy.Joanna czuje, jak krew przepływa tysiącem złotych pyłków przez jej z każdym dniem regenerujące się ciało. Postanawia uczynić swe marzenia rzeczywistością. Stąpając po nieograniczonej przstrzeni Księżyca spisuje historię ich istnienia. Pragnie by nikt się nie poddawał, rozdaje gwiazdy, tym co w nie wierzą. Wierz i bierz.