piątek, 20 czerwca 2014

Wilczycą

Pająki szemrzą w głębi mego brzucha i przemieszczając się do przełyku zapuszczają jad w  ustach. Uciekając tkają nić z marzeń sennych. Poruszam się po misternie utkanej sieci i wyciągam rękę po Ciebie, ale cóż gdy jesteś już tylko kokonem i krzyku  Twego uporczywie niedojrzałego słucha opływająca śluzem ropucha.

Bez najmniejszego wysiłku wspinam się wraz z otaczającymi mnie zewsząt pająkami w górę po niciach. Jestem ich Matką, Królową ich wyśnionych pragnień, Czarną Wdową z paciorkami w jednej a sercem w drugiej ręce.

Ciało moje mechaci się czarnym pyłem zabójczej trucizny. Czuję, jak moje zobojętnienie obezwładnia Twoje i tak wiszące już na pożarcie, ciało.

Pozbawiam się sentymetów i złudnych ufań. Przedzieram się przez dzicz wspomnień, by wymazać te najbardziej krwawiące serce i podążamwciąż trzymając je w ręce ścieżką. Otacza mnie las, głucha ulga, strach.

Biegnę przewracając się raz po raz, raniąc stopy o kamienie i zachaczając ramionami o dzikie maliny.

Jest blisko.

Staję, by zaczerpnąć oddechu. Serce na mojej dłoni bije coraz szybciej.

Patrzę w głębie jej oczu. Czuję, jak tonę wolno w nieskazitelnie czystej formie. Jest mi tak, jak przed narodzeniem. Czuję się bezpiecznie. Kocham.

Otwieram oczy jej już nie ma. Serce dawno pożarte, ale nowe czuję w klatece piersiowej pokrytej futrem.

Oto ja nowa. Wilczyca. Przebudzenie trwonionych snów i marzeń. Miłośc nieskończona. Wolność.
  

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz