wtorek, 17 maja 2011

czas pomiędzy

Obserwuje różowe serduszko ze spisanym nowym adresem, który w zupełnie nowej przestrzeni, za oceanem. Powoli docierają do niej lęki, że to tak daleko, i że pozostawia tu część siebie. Może właśnie dlatego tak często i w tak wiele miejsc spaceruje. Może wydaje się jej, że zostawi tu wtedy więcej siebie, choć paradoksalnie Rzym to zdecydowanie nie jej miejsce. Więc dlaczego tak błądzi i dlaczego szuka kogoś kto zapełni rozmową jej ciszę?? Niedzielne deszczowe popołudnie skłoniło ją do towarzyszenia mało jej znanej Ale na zaproszenie więc podrepatała w gumowcach z parasolką i spiła potwornie przy bełkotach o rzeczach tak mało istotnych dla jej umysłu, że skulona i z głową w kałużach powróciła by rzucić się w wir zmąconych alkoholem myśli. Sen nie przyniósł ulgi a poranek dnia następnego przyniósł kaca połączonego z melancholią pogrzebanych szczątków niedzieli, które topiła w lemoniadzie. Złe zdarzenia są potrzebne, by przyjąć na nowo pokorę. Odkryć, że jeśli nie mamy planów to znaczy, że dobrze będzie pobyć samemu niż szukać na gwałtu rety ratownika naszych zlęknionych stanów emocjonalnych. Więc na nowo odkrywa siebie i swoje drugie ja, które się boi.. nawet jeśli adres podany przez mężczyznę jej życia jest czymś realnie istniejącym w przestrzeni google maps, to przestaje ukrywać, że uczucia podekscytowania mieszają się ze skondensowanym uczuciem strachu. Dzisiejszy dzień stawia ją na nogi. Spotyka Agnez i czuje jak jej pulsująca energia skumulowana w tych wszystkich pięknych rzeczach, w których przebywa i które sprzedaje przepływa i układa się w harmonijne kolory w środku jej bojącego się "ja". To pomaga i działa zupełnie jak pigułki na uspokojenie. Jest szczęśliwa i powraca do swoich 30 centymetrów ponad chodnikiem. Spotyka też mężczyznę starszego od siebie, który tylko się uśmiechał a teraz wyjawia tajemnicę swego życia, która rozegrała się dawno temu w Buenos Aires.. i zdaje się jest miłym wspomnieniem bo mężczyzna uśmiecha się do swoich myśli. Jest spokojniejsza i pragnie bardziej. Wie już, że ma mężczyznę i małą planetę gdzie będą się odnajdywać bo tak wiele jeszcze o sobie nie wiedzą. Ten czas pozostawia na swoje swoiste pożegnanie z wszystkim, co tu kocha. Przestaje się oszukiwać, że będzie łatwo i bezboleśnie. To ląd, który dał jej cudowne dzieciństwo, gdzie bosymi stopami przemierzała świeżość wiosennej rosy, delektując się zapachem nadchodzącego lata, rodzinę, przyjaciół i dzieciaki, z którymi tak wiele przestrzeni poza realnych doświadczyła. Poddaje się tęsknocie bo to neutralizuje mały ból w jej sercu. Oto ona Joanna tęskniąca, Joanna bojąca, Joanna pragnąca. Zamyka oczy i czuje, że wszystko jak zawsze będzie dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz