sobota, 21 maja 2011

Joanna układa składa przekłada.. ryzykuje

Joanna w weekend pozwoliła sobie na rozbicie się w kawałki niebytu, by na nowo poskładać się z drobnych cząstek myśli, z których pozbyła się tych najbardziej uciążliwych. Piątkowa noc z Żubrówką okazała się być zbawienna na te kilka godzin. Mogła ulżyć sobie wykrzykując wszelkie żale i wypierając się swych lęków udając wielką wojowniczkę snów. W głębi czuje się słaba i bezradna i coraz częściej samotna. Jej pragnienia o byciu kobietą i miłością popadają w zaniedbanie mężczyzny, który zdaje się być wystraszonym i w popłochu zbyt często pozostawia w zbyt wielkiej niewiadomej. Wciąż chodzi z głową wysoko ponad rzeczywistością, stara się nie stracić gruntu pod nogami. Wciąż zwraca na siebie uwagę swoim lataniem. Mężczyźni chcą spędzić z nią więcej niż parę chwil, a ona potykając się o dziecięcy bucik czuje, jak odżywa w niej pragnienie, które potęguje każdy skierowany do niej uśmiech dziecka. Jak bardzo pod przykrywką wszystkiego, co dla nich robi musi tłamsić tą jedną myśl wykorzystując wymówki, że jeszcze nie jest gotowa, tylko dlatego by nie wystraszyć, nie spłoszyć. Trudno tak bardzo żyć bez miłości.Patrzy w ich oczy i chce widzieć w nich oczy swojego własnego dziecka, ale zamiast tego kleci dla nich wiersze, szyje ubranka, wymyśla światy zbliżające do magii. W sobotę Joanna od rana rozprawia się z kacem, który wysysa z niej wszelkie soki życia. Pragnie zniknąć, zamknąć małe drzwiczki do rzeczywistości i zostać sama. Rozprawia się z sobą po swojemu. Powolnym snem składa się z myśli, które wyegzekwowała do dalszego istnienia. Jej głowa staje się lekka i pełna spokoju. Chciałaby tak trwać już bez podnoszenia jej z poduszki. Otwiera oczy i widzi gwiazdy. Sięga po nie ręką doświadczając marzeń tak mocno, jak nigdy wcześniej. Po akcie spoczynku głowa zaczyna pulsować od przetwarzania nowych myśli, które tworzą kreatywne rozwiązania. Bierze głęboki oddech i wypuszcza opar ostatnich dni. Trochę się dusi a potem czuje jak jej płuca napełniają się spokojem nieba. Nadchodzi niedziela i znów czuje błogosławieństwo Świętych gorliwie czuwających nad jej głową. Zaczyna się coś nowego. Wszystko wskazuje na zmiany.Po każdej burzy przychodzi słońce. Ten tydzień spędzi w samotni by kochać od nowa, by nabrać odwagi i poukładać nowe życie, bo zostało już tak niewiele czasu. Chce określić siebie w swym ciele i umyśle. Chce się przekonać, że potrafi walczyć o marzenia, które trzyma w ręce, że wciąż się chcą i pragną. Miłość jest bowiem jak ocean z ośmiornicami, wojnami okrętów a skarb jest ukryty głęboko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz